Ciasto, które smakuje jak tort z najlepszej cukierni! Albo jak wielka czekoladowa pralinka.. Kiedy piekłam je pierwszy raz, smakowi nie ustępowało także pod względem wyglądu, bo mleczna kuwertura (BIO!) utworzyła na nim idealną skorupkę, z zatopionymi gdzieniegdzie świeżymi malinami. Tym razem, zamiast kuwertury, do polania tortu użyłam mlecznej czekolady, roztopionej na parze z dodatkiem masła i słodkiej śmietanki. Nie był to kardynalny błąd, ciasto było równie pyszne jak za pierwszym razem, ale nie prezentowało się tak perfekcyjnie i nawet po dłuższym pobycie w lodówce, nadal lekko spływało.. Gdybym miała je do czegoś porównać, to najbardziej przypomina chyba brownies, choć nie jest tak gliniaste. Trochę jak muffiny i trochę jak mus czekoladowy. Tylko, że lepsze! W dodatku, przygotowuje się je dosłownie kwadrans (nie licząc czasu w piekarniku), więc warto spróbować ;) Przepis z niewielkimi zmianami zaczerpnięty z niezawodnego bloga mojewypieki.blox.pl
składniki:
200g gorzkiej czekolady
1 łyżeczka kawy rozpuszczalnej
1/2 szklanki wody
1 szklanka mąki tortowej
1,5 szklanki brązowego cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/4 łyżeczki sody
3 łyżki kakao
3 jajka
1/3 szklanki śmietany 12%
2 łyżki rumu
100 g mrożonych malin
dekoracja:
1 kuwertura mleczna (ew. 200g czekolady mlecznej)
3 łyżki konfitury z malin
ok. 100 g malin świeżych lub mrożonych
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz